Dzisiejszy post to pierwsza z dwóch części tematycznych ciasteczek – tym razem motywem przewodnim była jedna z moich ulubionych bajek z dzieciństwa – „101 Dalmatyńczyków”. Zajeżdżana kaseta video czasem aż się przycinała, tyle razy to oglądałam, za każdym razem przeżywając przygody psiaków na nowo. Z tego też powodu postanowiłam zrobić aż dwie wersje ciasteczek w tym klimacie – jedne poświęcone tytułowym czworonogom, a drugie demonicznej Cruelli DeMon.
Pierwotnie moje cukrowe ciasteczka (przepis ) miały być ozdobione wyłącznie lukrem królewskim, jednak nadal nie nabyłam czarnego barwnika spożywczego i nie chciałam powtarzać zabawy z mieszaniem 5 różnych kolorów jak przy zebrowych ciasteczkach, dlatego też zmuszona byłam użyć masy cukrowej, o której już Wam pisałam ostatnio. Aby stworzyć wzór centkowanej skóry dalmatyńczyków obmyśliłam sztuczkę, która podziałała idealnie na moje potrzeby.
Najpierw rozwałkowałam niezbyt grubą warstwę białej masy, następnie z czarnej uformowałam dość nieregularne kulki i lekko rozpłaszczyłam je palcami. Rozłożyłam kulki na białej masie i „wprasowałam” je przy użyciu wałka. Dzięki takiemu zabiegowi masy się połączyły, jednak nie przemieszały i dały efekt ciapkowatej skóry dalmatyńczyka. Foremkami wykroiłam odpowiednie kształty i przykleiłam je do ciastek klejem spożywczym. Oto jak prezentowały się po sklejeniu:
Aby dodać ciastkom trochę koloru z czerwonego i żółtego lukru i resztek niebieskiej masy cukrowej dodałam psie obroże – dokładnie takie jakie mieli dzielni rodzice 101 dalmatyńczyków – Pongo i Pedrita.
źródło: google pics
A jaka jest Wasza ulubiona bajka z dzieciństwa? ;)