Z dzisiejszymi ciachami miałam niezłą zabawę – to chyba jedne z najprostszych zdobień, ale jak dla mnie są prześwietne. Fajnie jest czasem zrobić rzecz, która wygląda jak inna rzecz, a na dodatek na końcu można taki wynalazek zjeść ;) Dostarczam Wam szczegółową instrukcję, ale nie musicie się sztywno jej trzymać, w końcu chodzi o frajdę i radość z tworzenia, akurat w przypadku tych ciasteczek dokładność i precyzja są wręcz niewskazane!
Pieczemy ciasteczka według standardowego przepisu, który znaleźć możecie TUTAJ. Do wykonania tych ciastek nie potrzeba żadnych specjalistycznych foremek, nie muszą byc one ani idealnie trójkątne ani identyczne względem siebie. Ja swoje wycinałam przykrywką od garnka – powstałe w ten sposób koło rozcięłam na 8 w miarę regularnych części nożem do pizzy.
Rozwałkowujemy żółtą masę cukrową na grubość 2-3 mm. Przymierzamy ciasteczko i odcinamy wystające brzegi masy.
W masie robimy nieregularne dziurki. Ja do dziurkowania mojego „sera” użyłam:
– słomki
– pałeczki do chińszczyzny
– zakrętki
– foremki do kwiatów z masy cukrowej
Radzę Wam przeszukać szuflady i szafki, na pewno znajdziecie jakieś skarby, którymi będziecie mogli podziurkować masę :)
Tak przygotowane trójkąciki z masy cukrowej przyklejamy odrobiną kleju spożywczego do upieczonych ciasteczek i nasze zdobienie jest gotowe! Prawda, że ciacha wyglądają jak pokryte plasterkami żółtego sera? :)Miałam zrobić jeszcze do kompletu ciacha w kształcie myszek – wynalazłam nawet specjalną foremkę w odpowiednim kształcie. W trakcie pracy okazało się jednak, że jest ona totalnie do bani. Nie mam pojęcia kto takie rzeczy projektuje, ale maleńki mysi ogonek musiałam dosłownie wyciągać wykałaczką za każdym razem kiedy wycinałam myszy z ciasta. Na dodatek oczywiście ogony upiekły się dużo szybciej niż cała reszta i wyglądały na spieczone.. Darowałam więc sobie dekorację tych felernych myszy – może innym razem będę miała na nie jakiś lepszy pomysł ;)