Dziś opowiem Wam o dość nietypowej ozdobie paznokci jakim są… kolczyki! Kiedyś znacznie częściej je nosiłam, jednak w czasie studiów jakoś zapomniałam o nich zupełnie. Wbrew pozorom są one zupełnie bezbolesne i nieinwazyjne, a na dodatek profesjonalne narzędzie do ich wykonania kupiłam za całe 50 groszy w sklepie dla mechanikow, elektryków i innych „złotych rączek”.
Ostatnio miałam ochotę na jakieś proste zdobienie i zdecydowałam się na błękitno-białe ombre. Szczegółową instrukcję pokazywałam już dawno temu w wersji neonowo-różowej, więc z łatwością możecie sobie odtworzyć takie pazurki. Same kolory kojarzą mi się z takimi wybielanymi jeansami, niedawno całkiem popularnymi szczególnie w formie szortów.
Same paznokcie ponosiłam jeden dzień i stwierdziłam, że jednak czegoś mi w nich brakuje, więc zrobiłam nalot na moje paznokciowe skarby. Kiedy już odrzuciłam naklejki, cyrkonie, ćwieki, brokaty, perełki i całą masę innych gratów, na samym dnie znalazłam dawno zapomniane pudełeczko z kolczykami – to było własnie to czego szukałam. Zdecydowałam się na małego, błyszczącego motylka, który ożywił nieco zdobienie, ale go nie zdominował.
Aby zainstalować pierścionek w paznokciu, konieczna jest oczywiście jego wystarczająca długość – na krótkich pazurkach z oczywistych względów nie może się to udać, niestety trzeba mieć się przez co przebić. Ja miałam już pomalowane paznokcie wcześniej, jednak na przyszłość polecałabym, aby najpierw zrobić otworek w paznokciu, a dopiero później go pomalować i tylko poprawić dziurkę wykałaczką. Dzięki temu mamy mniej warstw do przebijania i cały proces będzie szybszy.
Do wykonania otworku w paznokciu użyłam mini wiertełka o średnicy około 1mm, jak już wspominałam można takie kupić za kilka groszy w każdym sklepie dla majsterkowiczów. Często również takie wiertełka dołączane są do kolczyków, zazwyczaj razem z kilkoma kółeczkami do zamontowania kolczyka w paznokciu według własnej fantazji. Jeśli jednak poczujecie potrzebę na prawdę profesjonalnego sprzętu, to na Allegro można znaleźć wiertełka z dodatkowym uchwytem za około 20zł.
Kiedy już zdecydujemy się gdzie dokładnie chcemy mieć nasz kolczyk, odwracamy dłoń wnętrzem do góry, przykładamy wybrany paznokieć do jakiegoś stabilnego podłoża i zaczynamy delikatnie nawiercać obracając w palcach wiertełko. Mi wykonanie jednej dziurki zajmuje około minuty, nie jest więc to specjalnie czasochłonne. Oczywiście należy zostawić odstęp co najmniej 1-2mm od brzegu paznokcia do dziurki, aby zmniejszyć prawdopodobieństwo, że paznokieć pęknie w trakcie pracy. Z tego też względu raczej nie polecam tej techniki osobom o słabych i rozwarstwiających się paznokciach.
Powoli przewiercamy się przez paznokcieć, zdmuchując wytwarzające się okruszki, tak aby nie zapychały nam nowopowstającego otworku. Kiedy wiertło przejdzie na wylot paznokcia delikatnie je wykręcamy. Poprawiamy otworek przekładając wiertełko ponownie przez paznokieć, tym razem od wierzchniej strony paznokcia. Na koniec można delikatnie spiłować i wypolerować płytkę paznokcia w okolicach otworku, aby niczym go nie zahaczyć.
Kiedy otworek jest gotowy możemy przełożyć przez niego pierścionek. Szczypcami delikatnie rozchylamy kółeczko, przekładamy je przez dziurkę, zaciskamy i nasze zdobienie jest gotowe. Nie wiem czemu aż tak lubię tą paznokciową biżuterię – może dlatego, że nigdy nie odważyłam się przekłuć sobie uszu ani niczego innego – to taka moja mała rewolucja od czasu do czasu. A co Wy sądzicie o takim sposobie ozdabienia paznokci? Odważycie się?