Po ostatnich skomplikowanych i czasochłonnych ciasteczkach-babeczkach oraz precyzyjnej zebrze postanowiłam pobawić się w nieco prostsze ciasteczka – trochę „w ciemno” polukrowałam moje klasyczne cukrowe ciastka równie klasycznym białym lukrem królewskim i czekałam na przypływ weny. Ostatecznie zdecydowałam się na bukiet czerwonych, ręcznie malowanych róż. Zdobienie wyszło trochę jakby w ludowym klimacie, bardzo tradycyjne, przypominające mi malunki na starej stołowej zastawie. A z czym Wam się kojarzy taki motyw na ciasteczkach?
Do namalowania róż oraz liści użyłam jadalnych barwników w proszku, rozcieńczonych delikatnie wodą. Główny trik całego wzoru polegał na stopniowaniu nasycenia kolorów – najpierw lekkim różem zaznaczyłam kształty poszczególnych kwiatów a później, dodając coraz więcej barwnika, malowałam płatki i środki różyczek. Podobną technikę zastosowałam przy liściach – najpierw jaśniejsze kształty, później ciemniejsze szczegóły.
Na koniec dodałam obramowanie do każdego ciasteczka – idealna byłaby do tego złota farbka, niestety akurat takowej nie posiadałam na stanie, dlatego też użyłam tej ciemnożółtej – wydaje mi się, że też spełniła swoją rolę.