Bywałam już na różnego rodzaju targach – a to kulinarne, a to ślubne, zdarzyło mi się być nawet na tych związanych z grami i nowymi technologiami. Zawsze uczestniczyłam w nich jako widz – aż do ostatniego weekendu :) Zapraszam Was na relację z mojego pierwszego razu jako wystawca na Targach Młodej Pary w Gdańsku!
Jak nazwa wskazuje były to targi związane z branżą ślubną. Mogliście znaleźć tam wszystko – od sal weselnych i fotografów, przez milion pomysłów na dekoracje stołów, aż po nietypowe atrakcje typu iluzjonista czy klaun. Nie zabrakło również moich ciasteczek, które są idealne jako prezenty dla gości weselnych. Okazało się, że nadal niewiele osób słyszało o tego typu personalizowanych słodkościach, ale ku mojej radości wszystkim się one podobały i otrzymałam baaaardzo pozytywny ich odbiór.
Na wszystkich odwiedzających moje stoisko czekały słodkie ciasteczka do degustacji, a także drukowane katalogi ślubnych wzorów, ulotki oraz wizytówki (które pomógł mi zaprojektować mój niezawodny mąż).
Dodatkowo na targach zaprezentowałam po raz pierwszy nowość, nad którą pracowałam od pewnego czasu – ciasteczkowe toppery na torty ślubne. Już niebawem pokażę Wam na blogu więcej na ten temat, mam nadzieję, że tego typu ozdoby również podbiją Wasze serca :)
Oczywiście można było zobaczyć na żywo również wszystkie najpopularniejsze wzory – ciasteczka dla gości weselnych takie jak serduszka z imionami Młodej Pary czy z krótkim tekstem to nadal najchętniej wybierany wzór przez Panny Młode.
Stoisko dzieliłam z moim zaprzyjaźnionym duetem fotograficznym Cykady.com (którzy wykonywali zdjęcia w dniu mojego ślubu, ale możecie też kojarzyć ich z mojej ciasteczkowej wystawy, z której przygotowali pełny reportaż). Nasze stoisko było kolorowe, świecące oraz baaardzo apetyczne, co zresztą widać na zdjęciach :)
Moje wrażenia z pierwszego razu? Bardzo pozytywne! Mnóstwo sympatycznych ludzi (w końcu wiecie, to targi ślubne, miłość kwitła na każdym kroku), bardzo dobra organizacja i świetna okazja do nawiązania nowych kontaktów.
Ah no i dodatkowa zaleta – nauczyłam się robić tiulowe pompony :)