Znacie to uczucie, kiedy zaczynacie coś tworzyć z jakąś konkretną wizją w głowie, a w międzyczasie tyle się zmienia, że ostateczny efekt wychodzi zupełnie inny niż to sobie na początku wyobrażaliście? No cóż, taka jest w skrócie historia dzisiejszego zdobienia :) Z tego też powodu post ma dwie części – pierwsza, kiedy zrobiłam zaplanowany marchewkowy wzorek, który przyszedł mi do głowy podczas pieczenia Ciasta Marchewkowego (przepis TUTAJ) i druga, kiedy wszystko się zmieniło :) Nie przedłużając, wyjściowa wersja moich marchewkowych paznokci wyglądała tak:
Pokazywałam Wam ostatnio moje zdobycze z niedawnych targów kosmetycznych, które odbyły się w Gdańsku (>KLIK<). Kupiłam tam właśnie ten śliczny szary lakier od AllePaznokcie (nr 993), który posłużył mi za bazę całego zdobienia. Kiedy wymyśliłam sobie w końcu jak moje marchewy mają wyglądać nie mogłam się powstrzymać i od razu, praktycznie w środku nocy, kiedy byłam już gotowa do spania, w ramach ćwiczenia machnęłam cały wzorek na środkowym palcu. Kolejny robiłam już na spokojnie nastepnego dnia, więc mogłam utrwalić wszystkie etapy jego powstawania, żeby pokazać Wam, że wcale nie był taki trudny jak może sie to wydawać. Patrzcie więc tylko na mój serdeczny palec :) Zaczynamy od namalowania wściekłopomarańczowym, neonowym lakierem kształtu marchewek. Starałam się, żeby wszystkie były pod takim samym kątem i w miarę w regularnych odstępach od siebie:Zielonym lakierem malujemy „natkę” dla każdej marchewki:
Jaśniejszym zielonym dodajemy rozjaśnienia listków, jasnym pomarańczowym podbijamy kształt marchewek. Do takich szczegółowych malunków przydał mi się mój kolejny nabytek z targów – cieniutki pędzelek: Cała ta sesja była wynikiem faktu, że sądziłam, że cała zabawa na tym się zakończy… Niestety trochę mnie poniosło i postanowiłam sprawdzić, jak marchewki wygladałyby z ciemniejszymi obwódkami… Potem już poszło z górki – wielka marchewa na kciuku była tylko kwestią czasu :) Takich cieniutkich konturów raczej nie dałabym rady pędzelkiem namalować (niestety to jeszcze nie mój poziom precyzji), ale pomogłam sobie permanentnym mazakiem do płyt CD, który w takich akcjach sprawdza mi się znakomicie. Już jakiś czas temu pokazywałam Wam mój tajny sposób na to, żeby mazak nie rozmazywał się podczas nakładania na niego warstwy ochronnego topu – dla wszystkich zapominalskich link TUTAJ. Jeszcze zbliżenie na mega-marchewę :) Straaasznie żal mi było zmywać te pazurki, to chyba jeden z fajniejszych, jakie udało mi się wykombinować :) A Wam jak się podoba takie podejście do tematu marchewkowego manicure’u?
Marchewkowe pole na pazurkach
previous post