Macie pojęcie, jak ciężko jest znaleźć ładny, zielony lakier do paznokci? Nawet nie musi być jakiś wybitny – byle tylko krył w miarę dobrze i nie miał odcienia zgniłej sałaty.. Uwierzcie, nie było to łatwe zadanie, ale na ostatniej promocji udało mi się wyłuskać perełkę – chodźcie, zaraz wszystko Wam opowiem :)
Ile mam różowych lakierów? Jakieś 35. Czerwonych? Też coś koło tego. O fioletach już nie wspomnę :) Problem zawsze pojawia się, kiedy chcę wykorzystać do wzorku jakiś nietypowy kolor. Przechodziłam już to z brązem – a tym razem, aby dopasować paznokcie do moich ostatnich, liściastych ciasteczek w kształcie Monstery (wiem, że bardzo Wam się spodobały!), potrzebowałam ładnej, głębokiej zieleni. Po przeszukaniu wszystkich szaf w drogerii znalazłam 1 (słownie: jedną) buteleczkę, która się nadawała – ten lakier z Sally Hansen, który widzicie na zdjęciu powyżej.
Powiem tak – krycie ma znośne (aczkolwiek 2 warstwy to minimum), ładnie stempluje i na dodatek kupiłam go 49% taniej niż zwykle – dla mnie bomba :)
Wbrew tej szalonej pogodzie przywołałam sobie ostatnio na paznokcie trochę wiosny – zdecydowałam się na warstwowe stemplowanie z liściastym motywem w dwóch odcieniach zieleni. Jak wyszło? Według mnie super – ale jestem ciekawa Waszych opinii :)
Lakiery wykorzystane do całego zdobienia to:
- biały: MySecret #202 Snow White
- jasnozielony: Wibo Glossy Manicure #5
- ciemnozielony: Sally Hansen #330 Green Thumb
- top coat: Seche Vite
- Płytka do stempli: BLP #B.04 leaves of happiness