Pozostajemy w podmorskich klimatach – ostatnie ciasteczka były dla mnie dużym wyzwaniem, ale też wielką frajdą, mam nadzieję, że Wam się spodobały :) Dziś postanowiłam nieco poszaleć z lakierową wersją morsko-steampunkowych zdobień. Żeby pociągnąć dalej temat przestrzennych wzorów tym razem postawiłam na warstwowe stemplowanie paznokci. Efekt oceńcie sami!
Za bazę posłużył mi morskobłękitny lakier od Sally Hansen #325 Big Teal, na którym nastemplowałam wzór wodorostów z płytki nr BP-10. Ciemnozielony lakier do stempli którego użyłam to super stary (a dzięki temu super gęsty) lakier Safari, niestety bez numerka.
Drugą warstwę stemplowania wykonałam tym pięknym żółtkiem od Colour Alike / B. Loves Plates o numerku #13 B. a Sunshine. Niestety zarysy koników morskich nie odbiły mi się idealnie i lekko prześwitywały. Nie wiem w sumie czy to wina słabszej pigmentacji lakieru czy może po prostu moje lenistwo (jak widać gdzieniegdzie wyszły one całkiem dobrze, ale byłam zbyt leniwa żeby robić całe zdobienie od nowa z powodu słabego stempla).
Płytka, z której odbiłam ten zajebiaszczy wzorek ma numerek BPL-025 i możecie ją nabyć w sklepie Born Pretty Store ze zniżką -10% (o ile skorzystacie z mojego tajnego kodu: DKPX31).
Aby zachować steampunkowo-metalowy styl (a częściowo też po to, aby zakryć nieidealne stemplowanie) zdecydowałam się dodać do zdobienia podłużne ćwieki do paznokci w kolorze srebrnym. Kupiłam je ostatnio w sklepie typu „chińczyk” za jakieś 6 zł za całą paczkę, miałam więc dobry pretekst, żeby je wypróbować. Obawiałam się trochę, czy tak duże ozdoby nie będą mi przeszkadzały, ale okazały się całkiem wygodne – nie haczyły i dobrze się trzymały pazokcia. Całość utrwaliłam matującym top coatem firmy Flormar.
A wy korzystacie z takiego wynalazku jak stempelki do paznokci? Ja chyba aż nadmiernie często! Obiecuję, że następny projekt będzie w 100% ręcznie malowany :) Czekam na Wasze opinie w komentarzach!