Czy tylko ja byłam taka naiwna i myślałam, że zima się skończyła zaraz po Świętach? Musiałam ostatnio odkopać ciepłe sweterki i znowu upiekłam korzenne pierniczki – bo to nierozerwalny zestaw, prawda? :)
Zima nie odpuszcza, pomyślałam więc, że podrażnię Was jeszcze tymi aromatycznymi pierniczkami – śnieżynkami. Bo kto powiedział, że pierniczki można piec tylko w Boże Narodzenie?
No dobra, pierniczkowa choinka to może trochę przegięcie, ale nie oszukujmy się, prędzej zastanie mnie wiosna niż rozbiorę swoje drzewko. To nasza pierwsza choinka w nowym mieszkaniu i chociaż zgubiła już sporo igieł, to mam do niej wielki sentyment i ciężko mi się z nią rozstać ;)
Powiem Wam, że jest coś terapeutycznego w lukrowaniu takich pierniczków.
Po pierwsze – odpada cały stres z mieszkaniem kolorów lukru. Czy wyjdzie odpowiedni odcień? Czy kolory się nie zleją? Czy zestawienia kolorystyczne będą ze sobą harmonizować? Przy klasycznych śnieżynkach w ogóle się tym nie przejmuję.
Po drugie – UWIELBIAM SYMETRIĘ. No mam takie zboczenie i już. Dlatego takie punktowo symetryczne wzory są miodem na moje serduszko. Poza tym wystarczy wymyślić zdobienie jednego ramienia gwiazdki, a reszta jest już powtarzalna, więc takie dekorowanie jest wyjątkowo przyjemne i łatwe.
Takie klasyczne, minimalistyczne pierniczkowe śnieżynki to też idealny pomysł na prezenty dla gości na zimowym weselu. Więcej na ten temat znajdziecie w moim poprzednim wpisie, razem z milionem absolutnie pięknych, mroźnych inspiracji na torty i słodki stół w stylu Winter Wonderland.
Jeśli udało mi się Was namówić na takie pyszności, to przepis na szybkie, miękkie pierniczki znajdziecie TUTAJ, natomiast o tym jak zrobić klasyczny lukier królewski pisałam W TYM WPISIE. Polecam!