Dziś mam do zaprezentowania drugą część mojego wielkanocnego prezentu od mojej sis – Big Yellow Taxi nr 065. To mój pierwszy lakier od Ciaté, dlatego byłam podwójnie podekscytowana kiedy go dostałam. Pierwszym powodem ekscytacji był oczywiście jego kolorek – najpiękniejsza żółć jaką tylko widziałam:Pamiętacie jak ostatnio TUTAJ zachwycałam się żółtkiem z Miss Sporty (nr 3037)? Do tego lakieru niestety nawet sie on nie umywa :) W ogóle to lakier nie był sobie ot tak luzem – stanowił część zestawu, który znajdował się w takim tajemniczym opakowaniu: Na zestaw (zwany Corrupted Neon Manicure) składał się właśnie ten żółty lakier (po lewej), bezbarwny top (w środku) świecący w ultrafiolecie (podobno, jeszcze nie miałam okazji sprawdzić, aczkolwiek przy najbliższej okazji go wypróbuję). Główną atrakcją zestawu w założeniu producentów miał byc sypki brokat w kolorze neonowej (a jakże) żółci (ten po prawej również w buteleczce od lakieru) o równie ciekawej nazwie – Megaphone. Według instrukcji z opakowania powinnam pomalować sobie pazurki żółtkiem, na wilgotny lakier posypać brokat i utrwalić wszystko bezbarwnym topem. Ja jednak miałam trochę bardziej pokręcony pomysł :)
Czy wspomniałam, jak wspaniałe było opakowanie samo w sobie (tak, wiem, dużo tych wspaniałości jak na jeden post)? Otóż było tak fajowskie, że aż się przełamałam i nakręciłam mini-filmik pokazujący jego „walory”:
Tak, dobrze widzicie – jest to jedno z tych „holograficznych” opakowań, które zmienia kolor i obrazek w zależności jak się na nie spojrzy – no bajer pierwsza klasa! :)
Teraz trochę o samym lakierze. Aby uzyskać taką piękną nasyconą żółć potrzebowałam aż trzech warstw lakieru. To dosyć dużo, liczyłam na to, że pokryje mi ładnie płytkę paznokcia już po dwóch, ale niestety było widać duże prześwity i dopiero przy trzeciej warstwie uzyskałam pełny kolor. Tempo schnięcia ma jednak bardzo dobre, dlatego nie mogę za bardzo na niego narzekać. Ach i ta urocza buteleczka! Ponosiłam go jeden dzień, nacieszyłam oczy i postanowiłam (jak to ja) trochę go podrasować. Jego bezbłędna nazwa nie pozostawiła mi wyboru – skojarzenie z żółtą taksówką pojawiło się w mojej głowie zanim w ogóle doczytałam jego nazwę. Zabezpieczyłam taśmą brzegi paznokcia, pomalowałam niezaklejoną część czarnym lakierem i ułożyłam na nim srebrne kwadratowe cekinki. Dzięki temu powstał mi efekt szachownicy, która występuje tak często na słynnych taksówkach z Nowego Yorku.Aby trochę urozmaicić wzorek planowałam paznokcieć palca serdecznego potraktować tym neonowym brokatem z zestawu…Kiedy go jednak wypróbowałam na kciuku okazało się, że ma on nieco inny odcień niż lakier, jest zdecydowanie bardziej neonowy, ale niespecjalnie mi będzie do szachownicy pasował:
Zdecydowałam się więc na pokrycie całego paznokcia szachownicą. Zdjęcie oczywiście tego nie oddaje, ale cekinki pięknie się w słońcu błyszczały przy każdym poruszeniu dłoni – ogólnie uważam, że to jedno z ładniejszych zdobień jakie mi się ostatnio udało stworzyć. A jak Wam się podoba? Macie w swojej kolekcji jakieś lakiery z Ciaté? Jak Wam się sprawują?