Ciasteczka te nieodzownie kojarzą mi się z dzieciństwem, jest to przepis mojej mamy jeszcze z jej czasów studenckich. Z proponowanej ilości składników średnio produkuję 25 ciastek. Są słodkie, owocowe i bardzo aromatyczne, w sam raz jako dodatek do herbaty lub przekąska w ciągu dnia.
- 250g mąki
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 150g masła lub margaryny
- 100g cukru
- 1 małe opakowanie cukru wanilinowego
- 3 jajka
- szczypta soli
- 1/2 szklanki wiórków kokosowych lub siekanych migdałów
- 1/2 szklanki owocowej konfitury lub owoców w zalewie (na przykład wiśni lub truskawek)
Mieszamy i przesiewamy razem mąkę z proszkiem do pieczenia. Oddzielamy żółtka jajek od białek, białka przekładamy do oddzielnej miseczki (przydadzą się później), żółtka do mąki. Ja tu użyłam tylko 2 jajek, ale to dlatego, że były one rozmiaru XXL, więc w zupełności wystarczyły. Wrzucamy pozostałe składniki i ugniatamy ciasto na gładką, jednolitą masę.
Z ciasta formujemy kuleczki wielkości orzecha włoskiego. Każdą kulkę lekko spłaszczamy, z wierzchu moczymy w białku, posypujemy wiórkami kokosowymi lub kruszonymi migdałami i układamy na blaszce. W każdym ciasteczku robimy dołek palcem i wkładamy owoc lub konfiturę.
Ja akurat użyłam wiśni w zalewie z domowej produkcji. Pamiętam, że mama używała też małych truskawek i ciacha wychodziły równie pyszne :) Po odlaniu soku należy nieco osuszyć owoce, żeby w trakcie pieczenia nie puściły zbyt dużo soku i nie zrujnowały wizualnie ciasteczek.Pieczemy około 15 minut na złoty kolor. Po wyjęciu ciasteczka przekładamy na kratkę i studzimy.
Ciacha te są banalnie proste do wykonania, jak widać nie potrzebujecie do nich nawet miksera (teraz już się domyślam, czemu mama przygotowywała je tak często na studiach, gdzie przecież ciężko o profesjonalne sprzęty kuchenne :)) Nie przeczę, że „Wytrzeszczone Oczka” (chyba domyślacie się, skąd taka nazwa?) są raczej z kategorii „brzydkie ale smaczne”, ale na prawdę warto je przygotować, zwłaszcza że pogoda za oknem sprzyja długim wieczorom z książką, kubkiem herbaty i ciasteczkami :)
PS. Przy okazji pochwalę się Wam moim tegorocznym świątecznym prezentem w postaci kompletu filiżanek do herbatki! Urocze, prawda?