No wybaczcie – nie zrobiłam dziś paznokci z motywem komunijnym. Nie dajmy się zwariować :) Z ostatnich ciasteczek zaciągnęłam za to kolorystyczną inspirację, która zaowocowała takim oto delikatnym mani – mam nadzieję, że Wam się spodoba!
Nie wiem czy słyszeliście o czymś takim jak płynny lateks do skórek? Te z Was, które zajmują się paznokciami już nieco bardziej profesjonalnie na pewno wiedzą o czym mówię. Dla laików zdradzę, że jest to moje produktowe odkrycie zeszłego roku :) Jest to taka magiczna substancja, którą smarujemy skórki naokoło paznokci przed rozpoczęciem ich malowania – kiedy zaschnie (co trwa ok. 2 minuty) możemy ją bezpiecznie i bezboleśnie oderwać od skóry razem z całym lakierem, który normalnie zostałby nam na palcach (jeśli przypadkiem wyjedziemy nim poza płytkę paznokcia). Jest to szczególnie przydatne przy stempelkach oraz nieszczęsnej metodzie water marble. Pomyślcie sobie – nigdy więcej masakrowania skóry wacikami czy pędzelkiem ze zmywaczem! Z czystym sercem polecam TEN lateks z Born Pretty Store, zużyłam już chyba trzy butelki. TEGO za to nie polecam, bo jest za rzadki i słabo się odrywa, poza tym jest droższy niż tamten, więc wiecie, zupełnie bez sensu :)
Do całego zdobienia użyłam tylko dwóch lakierów (no dobra, dwóch kolorów, lakierów trzech, bo potrzebowałam innej bieli do stempli a innej jako bazę). Postawiłam na proste stempelki do paznokci z dużej płytki nr BP-L053 w wariancie biało-złotym oraz złoto-białym. Jak widać na poniższym zdjęciu moje złotko jest już moooocno sfatygowane, ale ciągle nie mogę znaleźć godnego zastępstwa, które miałoby ciepły odcień i taką dobrą pigmentację. Może coś polecicie?
Dajcie znać jak Wam się podobają takie delikatne złote paznokcie! Obiecuję następny wzorek zrobić ręcznie, słowo honoru! :)