Wiecie, to nie jest tak, ze przestałam kochać tradycyjny lukier. Co to, to nie! Tak tylko pomyślałam, że przetestuję jakiś fajny wynalazek. Może akurat omija mnie mega ułatwienie pracy i Złoty Graal cukierników? Cóż, jakby Wam to powiedzieć…
Podczas ostatnich zakupów w Lidlu wpadły mi w oko te „pisaki”. Z info na opakowaniu wynikało, że służą do łatwej dekoracji ciasteczek. Jakoś totalnie nie ogarnęłam, że to już zaraz Wielkanoc, dlatego pomyślałam sobie, że przetestuję je – może akurat przygotuję jakieś ciacha last minute?
„Fajny pisak XXL” – skład
„Fajny pisak XXL” – jak używać?
„Fajny pisak XXL” – dekoracje ciasteczek
Czy polecam „Fajne pisaki XXL”? To zależy!
Jeśli chcecie je dać do zabawy dzieciom, żeby sobie coś tam pomazały po ciachach – jasne! Są w miarę wygodne, dość szybko się je przygotowuje (podgrzewa) i mają uniwersalne kolory (ja znalazłam biały, czerwony, zielony i żółty).
Jeśli macie plan stworzyć nimi jakiś konkretny wzór lub planujecie większą ilość ciasteczek, to zdecydowanie radzę lepiej przygotować michę klasycznego lukru królewskiego. Oszczędzicie sobie nerwy, czas i pieniądze. Jedna tubka starcza na kilka ciasteczek, a kosztowała mnie prawie 5 zł. Z półkilogramowej paczki cukru pudru i 2 białek macie lukru na jakieś 20 ciastek. Prosta sprawa.
Przepis na podstawowy lukier znajdziecie oczywiście na blogu o >TUTAJ<.
To jak? Skusicie się na „Fajne pisaki XXL”? Czy raczej będziecie kręcić swój, prawdziwy lukier? Ja już wybrałam :)