Dzisiejsze ciacha to efekt mojej wielkiej miłości z dzieciństwa – kiedy byłam mała miałam kasetę video z bajką „Król Lew”, obejrzaną tyle razy, że momentami wręcz ginął obraz :) Oprócz tego był to mój pierwszy film, który widziałam w kinie (miałam wtedy jakieś 4 lata i doskonale to pamiętam!). Do tej pory jest to moja ulubiona bajka EVER! Tak, wiem, pewnie przeginam, ale znam ją dosłownie na pamięć – bywało, że nudząc się np. na wykładzie potrafiłam ją sobie w głowie odtwarzać żeby zabić nudę :)) Już nie wspomnę nawet o piosenkach, które potrafię zaśpiewać w każdej chwili!
Kiedy zmalowałam moje ostatnie paznokcie z tropikalnym cieniowaniem ombre na początku miałam w głowie zamysł zrobienia ciasteczek przedstawiających zachód słońca na tle palm. W międzyczasie stwierdziłam jednak, że ten motyw jest już za bardzo „oklepany” – widziałam już tysiące różnych lepszych i gorszych wersji takiego zdobienia, zarówno na paznokciach jak i na ciachach. Postanowiłam więc zrobić coś ciekawszego i zainspirować się moją ulubioną bajką :) A już kiedy wynalazłam TO ZDJĘCIE wiedziałam, że to dokładnie to czego szukałam!
Rozpoczęłam oczywiście od upieczenia ciasteczek z mojego niezawodnego PRZEPISU i polukrowaniu ich białym, klasycznym lukrem (przepis na lukier znajdziecie TUTAJ). Kiedy lukier zasechł rozcieńczyłam odrobinę żółtego i czerwonego barwnika w żelu z kropelką alkoholu (odkryłam, że takie połączenie daje znacznie lepszy efekt niż barwniki w proszku + woda) i powoli, warstwa po warstwie zaczęłam malować mój zachód słońca. Zaczęłam oczywiście od najjaśniejszego żółtego i stopniowo dodawałam do niego odrobinki czerwieni, tworząc różne odcienie pomarańczu.
Następnie rozrobiłam nieco brązowego barwnika i namalowałam nim ziemię oraz postacie z bajki. Muszę przyznać, że ćwicząc „na sucho” tak skomplikowany i drobny wzorek (ciastka mają 6x6cm a same postacie w najwyższym miejscu 1,5cm) miałam chwile zwątpienia i myślałam już, że trochę jednak przesadziłam… Na szczęście z pomocą przyszedł mi mój mężczyzna – pomógł mi przygotować czarno-biały szablon na papierze, który przy pomocy chusteczki i spożywczego mazaka udało mi się chociaż w zarysie przenieść na ciasteczka – później już jakoś poszło, chociaż też nie było łatwo odtworzyć te wszystkie szczegóły :)
Już wczoraj wieczorem na moim Instagramie pokazywałam Wam powyższe zdjęcie „zza kulis” zrobione w trakcie malowania – jeśli chcecie na bieżąco podglądać nad jakimi ciachami akurat pracuję, albo co też się dzieje na moich paznokciach to możecie mnie tam śledzić. Dodam, że wrzucam tam też zdobienia, które nie trafiają na bloga czy facebooka (bo np. nie mają swojej ciasteczkowej pary), więc zdecydowanie warto mnie podglądać :)
Jeszcze kilka zbliżeń na szczegóły ciasteczek:
Jak widać od lewej na moich ciastkach znaleźli się: Mufasa, Sarabi, Rafiki, Simba, Shenzi/Banzai/Ed (ciężko odróżnić która z hien), Zazu, Skaza, Pumba no i Timon :) Moją ulubioną postacią był chyba Pumba, chociaż i Rafiki był fajny. No i Simba ahhh przystojniak – a Wy macie swoje ulubione postacie z „Króla Lwa”?