Znowu mam fazę na matowe paznokcie – ten trend wraca co chwila do łask, co bardzo mnie cieszy. Matowe pazurki mają w sobie ten element elegancji i niezwykłości, prawda? Dziś chciałam pokazać Wam minimalistyczne, jesienne zdobienie, w którym się absolutnie zakochałam. Serio, nie mogłam się skupić w pracy, bo rozpraszały mnie własne paznokcie :)
Jak pisałam niedawno, zaczęłam się bawić ostatnio hybrydami – powoli odkrywam na własnej skórze ich wady i zalety. Zdejmowanie ich to na razie mój koszmar, nadal nie ogarniam frezarki, a nie chcę sobie zrobić nią krzywdy, więc zajmuje mi to 2h. Szału nie ma, ale na pewno niedługo to opanuję :)
Drugą wadą przy noszeniu przeze mnie hybryd jest to, że już po tygodniu denerwują mnie odrosty. Niestety/stety moje pazury rosną szalenie szybko i po 7-9 dniach mam już ponad 1 mm odrost. Nie opanowałam jeszcze tak fachowego malowania aż pod skórki jak to robią mistrzynie (hello Marchewkowe Studio, musimy w końcu umówić się na szkolenie!), więc dość szybko zaczyna mnie to drażnić.
Jeśli chodzi o zalety, to wiadomo – trwałość. Ostatnio nosiłam mani przez 10 dni i nawet po takim czasie paznokcie były perfekcyjne, błyszczące i mocne. Dodatkowy wielki plus – PYŁKI, BROKATY i inne magiczne cuda wcierane w hybrydy. Teoretycznie pewnie da się to zrobić inaczej (nawet ostatnio pokazywałam Wam jak zrobić efekt „syrenki” zwykłymi lakierami), ale tu jest to banalnie proste. Ostatnio wkręciłam się w brokat typu „Kopciuszek”, który cudownie mieni się w świetle i wygląda absolutnie obłędnie, zwłaszcza w towarzystwie matu.
Brokat „Kopciuszek” wklepuję palcem w lepką warstwę lakieru hybrydowego już po jego utrwaleniu w lampie. Tu akurat widzicie jedną warstwę tego cuda, ale dla pełniejszego pokrycia możecie dać nawet dwie. Na zdjęciu powyżej widzicie jak pyłek ten zachowuje się na czarnej i białej bazie (na wzornikach), a poniżej makro ujęcie pazurka z Kopciuszkiem na szarej bazie oraz z liściastymi stempelkami z płytki BLP „Leaves of Happiness”.
Niestety mój matowy top jest beznadziejny, więc aby osiągnąć mniejszy połysk na pozostałych paznokciach, przejechałam je delikatnie bloczkiem. Jak widać na zdjęciach nie do końca udało mi się to zrobić perfekcyjnie w okolicach skórek, ale i tak uważam, że było dużo lepiej niż z samym topem. Na Instagrama wrzucę za chwilę filmik – dopiero w ruchu widać jak pięknie zmieniają się kolory na tych drobinkach – jeśli jesteście ciekawi to zapraszam :)