Nie wiem czy Wam o tym wspominałam, ale jednym z moich blogowych noworocznych postanowień jest wrzucanie większej ilości przepisów na słodkie smakołyki – oczywiście nadal pozostajemy przy paznokciowych wzorkach, czasem tylko będę czerpać inspirację z nieco innych źródeł :) Dziś przygotowałam dla Was prawdziwą bombę witaminową – owocowe smoothie! Uwielbiam wszelkiego rodzaju pitne milkshake’i, dziś zaprezentuję Wam wersję, w której główną rolę odgrywa granat. Ten „owoc życia” zawiera mnóstwo witamin i składników mineralnych oraz bardzo pozytywnie wpływa na serce, chroni naczynia krwionośne, poprawia samopoczucie, odmładzaja i dodaje sił witalnych. Słyszałam, że podobne działanie ma olej z czarnuszki egipskiej, ale wiadomo, nie ma to jak żywe owoce! Nie będę Wam tu mędrkować, poczytacie sobie więcej w necie :) Generalnie granat ma same zalety – poza jego obieraniem! Są różne sprytne sposoby jak się dobrać do tych pysznych pesteczek, ale u mnie zazwyczaj kuchnia ostatecznie wygląda jak miejsce zbrodni :)Tu mały podgląd na moje najnowsze pazurki inspirowane oczywiście nasionkami granata – tutorial już niedługo na blogu!
Do przygotowania około 1 litra napoju zużyłam:
- 1 owoc granatu
- 2 dojrzałe banany
- 1 słodką pomarańczę
- 1 duże jabłko
- sok z połowy cytryny
- ok. 2 szklanki naturalnej maślanki (można mniej, ja leję tak „na oko”)
Wszystkie owoce dokładnie umyłam, obrałam ze skórki i pokroiłam na mniejsze kawałki. Najpierw do blendera wrzuciłam nasiona granata (wymagają nieco dłuższego „mielenia”). Osobiście lubię bardzo hmm „jednolite” shake’i, w sensie bez żadnych pływających „farfocli”, dlatego też po wstępnym zblendowaniu nasionek przepuściłam je przez sitko i oddzieliłam te twardawe mini-pesteczki (tak, wiem, pewnie też mają miliony witamin, ale jestem zbyt wygodnicka chyba :)).
Czysty soczek z granata połączyłam w blenderze z resztą owoców oraz maślanką. Nie dodawałam już cukru – zazwyczaj banany i pomarańcze zapewniają odpowiednią słodycz. Jeśli chcecie aby Wasz shake był bardziej 'fit’ możecie oczywiście zamiast maślanki dodać wodę (latem znakomicie sprawdzają się kostki lodu!!). Gotowe smoothie przelewamy do szklanki, można udekorować je kilkoma nasionkami granata, plasterkiem cytryny lub banana – to juz zależy od Waszej fantazji. Ja takie i podobne owocowe twory piję regularnie nawet 3-4 razy w tygodniu i powiem Wam, że znakomicie się czuję. Warto poeksperymentować z różnymi zestawami smakowymi (również z warzywami np. szpinakiem lub pietruszką!), zwłaszcza teraz w przejściowym sezonie zimowo-wiosennym. W końcu trzeba sobie poprawiać odporność, no nie? A jakie są Wasze ulubione owocowe smaki? Też lubicie sobie poszaleć z blenderem? :)